niedziela, 18 listopada 2012

jestem kul

Muszę jeszcze tylko zacząć nosić powiewne chusty / kwadratowe okulary / kota i będę jak prawdziwa hip intelektualistka. Wymagania, które już spełniłam:

  1. Kupiłam sobie mikser (taki super!!) i wielce gotuję: zdrowo, dziwnie i pożywnie. Wczoraj zrobiłam cukinie faszerowane (trochę nie wyszły, ale cii, nieważne, następne wyjdą już na pewno; tak jak następne dietetyczne eklerki;) bo normalnymi formami mięsa typu kotlety to ja się już nie param, o nie! Jak kotlety, ewentualnie, to koniecznie z jakimś dodatkowym zdrowym składnikiem. Olejem gardzę. Ser żółty, masło i śmietanę oddałam Piotrkowi. Powinnam jeszcze zostać wegetarianką, weganką, octo-lavo-wegetarianką albo coś w tym stylu, żeby dopełnić dzieła, ale nie można mieć wszystkiego.
  2. Obcuję ze sztuką. I nie mam na myśli moich licznych wypadów do kina bo chociaż zdarza mi się pójść na coś nieco bardziej wzniosłego, jak Samsara, głównie wybieram komerchę. Sztuką przez duże S, W MUZEUM. I w związku z tym, chciałabym napomknąć o wystawie, która byłaby idealna dla Dusi i Anetki. W podziemiach Bunkra była (nie wiem, czy jest dalej) wystawa promująca książki dla dzieci ilustrowane przez artystów. Można było sobie poczytać te książeczki i posłuchać ich z mp3. A u wrót stała urocza kobieta ze wschodnim akcentem pytająca każdego czy ma djeti i czy tym djetiom kupi taką bajeczkę, bo przecież warto. Jak ktoś nie ma dzieci to też nic straconego, trzeba już za młodu zbierać doświadczenia przydatne przy potencjalnym rodzicielstwie. Kochana była.
  3. Jak się nie znam, to się wypowiadam.
  4. Mieszkam z dwoma mężczyznami. Bardzo wyzwolenno-feministycznie. Przydałoby się, żeby chociaż jeden z nich był gejem, ale vide ostatnie zdanie pierwszego punktu.
  5. Czytam trudne pod względem merytorycznym i składniowym książki i mam na ich temat coś do powiedzenia (innymi słowy, NARESZCIE skończyłam pieprzonego Faulknera). Następnie, idę do ludzi i sypię nazwiskami i cytatami jak z rękawa (ale nie mojego, ja nosze zawsze podwinięte).
  6. Segreguję śmieci. A raczej, Piotrek segreguje, ale mieszkamy razem, więc się liczy.
  7. W gronie najbliższych przyjaciół zabawiam się testując swoją inteligencję, spryt i wyobraźnię (a to mój sposób na poinformowanie was, że byli u mnie Gabi z Jarkiem i Justynka i graliśmy w Dixita).
  8. PISZĘ BLOGA.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że potrzebna mi jeszcze ulubiona, klimatyczna knajpka/kawiarnia, o której nikt nie słyszał. I znajomość niszowych wykonawców muzycznych. I kawę muszę polubić, oczywiście!
Życie intelektualisty to nie bułka z masłem. Może pójdę do Mirka na szkolenie.

1 komentarz:

  1. Przy najbliższym spotkaniu (koniecznie w Starbaksie), będę drżała ze strachu, przed Twoim wszędoobyciem, o hipsterko.

    OdpowiedzUsuń